To była jedna z największych burz w tym roku, jaka przeszła przez Bielsko-Białą. Trwający kilka minut wiatr połamał drzewa, uszkodził płoty, przystanki i linie wysokiego napięcia. Zerwał też dach o powierzchni 600 metrów kwadratowych, którego kawałki spadły na okoliczne podwórka. W Orzeszu wiatr powalił drzewo na jadący samochód. Kobieta w ciężkim stanie trafiła do szpitala. W Tychach na szlaku kolejowym wiatr uszkodził pantograf.
To co się działo na południu regionu obserwowali z niepokojem specjaliści z sieci obserwatorów burz. W pewnej chwili nad południem województwa śląskiego pojawił się lej kondensacyjny, który później przekształcił się w trąbę powietrzną. Zjawisko to w Polsce nie należy do rzadkich. Tylko w województwie śląskim w ciągu roku powstaje ich kilka, a to wszystko za sprawą m.in. Bramy Morawskiej – obniżenia terenu między Karpatami i Sudetami, które sprzyja powstawaniu trąb powietrznych.
W związku ze szkodami powstałymi na skutek pogody, strażacy interweniowali ponad 300 razy. Najwięcej pracy służby miały w Gliwicach, Tychach, Mikołowie i właśnie w Bielsku-Białej.
Kolejne dni, zdaniem synoptyków, to kolejne burze. Na razie trudno prognozować, czy będą one równie silne jak te, które przeszły we wtorek nad województwem śląskim. Podobna aura sprzyjająca takim gwałtownym zjawiskom może wystąpić już w najbliższy weekend.