W momencie tąpnięcia w rejonie zdarzenia przebywało 78 osób. 76 górników wyjechało się na zewnątrz. 17 z nich trafiło do szpitali.
W piątek 12 lipca - 5 z nich nadal pozostaje pod opieką lekarzy. 4 są w stanie stabilnym, 1 w stanie cięższym.
W czwartek wieczorem Polska Grupa Górnicza poinformowała o śmierci jednego z górników, którzy pozostali na dole. Akcję poszukiwania drugiego trwa. Zaangażowanych jest 14 zastępów ratowniczych. Sytuacja w rejonie wypadku jest jednak niezwykle trudna.
Wysoka temperatura, wysoka wilgotność no i pojawiające się zagrożenie metanowe. Od czasu do czasu jeszcze górotwór się odzywa, wtedy zastępy muszą zostać wycofane do momentu uspokojenia
Ratownicy budują podziemny rurociąg. Dzięki temu w przeszukiwany rejon można tłoczyć powietrze, które rozrzedza niebezpieczny metan i pozwala obniżyć temperaturę w wyrobiskach. Ekstremalne warunki bardzo spowalniają akcję.
Chodnik jest w całości zawalony i tam ratownicy próbują to przebrać ręcznie, bo nie ma możliwości wprowadzenia żadnej mechanizacji, urządzeń.
Prokuratura Okręgowa w Gliwicach wszczęła śledztwo w sprawie czwartkowego wstrząsu w kopalni Rydułtowy, w wyniku którego obrażeń doznało 17 górników, jeden zginął, a jeden wciąż jest poszukiwany.
Postępowanie będzie toczyło się pod kątem sprowadzenia zdarzenia, które zagrażało życiu i zdrowiu wielu osób, mające postać wstrząsu wysokoenergetycznego, w wyniku którego śmierć poniosła jedna osoba, a 17 innych doznało uszczerbku na zdrowiu.
Jednocześnie trwa akcja pomocy pozostałym górnikom, którzy uczestniczyli w wypadku. Chodzi przede wszystkim o pomoc psychologiczną. Mogą jej potrzebować również rodziny poszkodowanych. Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Wodzisławiu Śląskim uruchomiło w tym celu dodatkowy punkt wsparcia.
W kopalni Rydułtowy priorytetem jest obecnie akcja ratownicza i pomoc poszkodowanym. Dramatyczne wydarzenia stają się jednak tłem powracającej dyskusji o przyszłości jednego z najstarszych zakładów w regionie.