Od setek lat w Cieszynie kwitnie wyjątkowe rzemiosło - rusznikarstwo. Taka strzelba nazywana jest Cieszynką. Nie ma dwóch takich samych.
Sprawdzają się w polowaniu, ale są też wyznacznikiem statusu, a nawet pomocą w relacjach dyplomatycznych. Bo takie podarunki z rąk polskich władz otrzymywały koronowane głowy Europy. Znaleźć je można też we wszystkich największych muzeach świata.
Pan Jerzy Wałga mówi o tym z dumą, bo z tego rzemiosła uczynił sztukę, a ze sztuki - dzieło swojego życia. Jest ostatnim rusznikarzem w Cieszynie. W swoim zawodowym życiu zrobił wiele, ale ma jeszcze jedno marzenie - aby Cieszynka została wpisana na Światową Listę Dziedzictwa UNESCO.
Rusznikarstwo jest już w krajowym rejestrze, a fakty historyczne przemawiają za tym, że w światowym zestawieniu też dobrze by się prezentowało.
Zwróciliśmy się, więc z pytaniem do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, czy są plany wpisania tej tradycji na światową listę dziedzictwa UNESCO. Są - to fakt. Ale już wiemy, że nieprędko.
Minimum 8 lat... Pan Jerzy przyjął te informacje z rozczarowaniem, ale nie zwalnia tempa, bo teraz ma ręce pełne roboty. Pytanie, czy skoro w Warszawie się nie spieszą, to może w Pradze zareagują szybciej?
Nikt nie powie, czy to było po czeskiej czy polskiej stronie, bo przecież Cieszyn był jeden. Więc można przypisać rusznikarstwo cieszyńskie Republice Czeskiej, ale to są takie różne rozmowy
Dla cieszyńskiego rusznikarstwa nie ma większego znaczenia, przez kogo zostanie uznane. Tytuł zasili bogactwo kulturalne. Pytanie, kiedy i po której stronie Olzy?