Jeden z takich kryształów miał być prezentem 40-latka dla towarzysza dyrektora w Budapeszcie. Zabrał inż. Karwowski w delegację wazon... choć go nie dowiózł. Niestety, czas nie dowiózł też do naszych czasów potężnej niegdyś Huty Szkła w Zawierciu, w której pani Małgorzata przez lata projektowała i szlifowała misterne cacka ze szkła.
Ta kolekcja jest wartością dodaną do zawodowego życiorysu, ale też do zbiorowej kroniki samej huty, która ongiś zatrudniała setki ludzi. Była eksportową siłą i dumą
Podobnie jak stara Huta Szkła w Ząbkowicach, po której zostały- dosłownie - zgliszcza. Pan Kamil od dekady dba, by na śmietnik historii nie trafiała też jej spuścizna.
Niepojęte, że większość z tych eksponatów kolekcjoner znajdował w śmietnikach, koszach, na wysypiskach. Byli pracownicy, „lokalsi” wyrzucali taki domowy balast. Bez refleksji o walorach i wartości unikatowych okazów
Powszechne niegdyś szkła, kryształy, chowane później wstydliwie w szafach i pawlaczach, na strychu czy w piwnicy - wychodzą znów na „światło dzienne”. Zajmują - jak dawniej- półki regałów. I zapalają kolekcjonerów.